Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Sport

2012.06.24 g. 19:53

Dramat pod trawnikiem Stadionu Narodowego

Artykuł z hiszpańskiego El Mundo
Nowoczesny stadion piłki nożnej, na którym rozgrywają się mecze Euro 2012, kryje historię pewnej rodziny, która stawiała czoło nazistom, a w roku 1945 została wywłaszczona przez reżim komunistyczny w Polsce.

Od redakcji Warszawa.pl:
Andrzej Chowańczak, spadkobierca praw do gruntów pod Stadionem Narodowym, przesłał nam artykuł opublikowany w dodatku CRONICA do hiszpańskiego dziennika EL MUENDO.
Zmiany w tekście polskim przetłumaczonym przez Andrzeja Chowańczaka bezpośrednio z oryginału hiszpańskiego wprowadziła redakcja Warszawa.pl
Chcemy rówinież zwrócić uwagę, że w atrykule z 25 maja 2009 w argentyńskim Clarin-Vivie, pomyłkowo ukazało się zdjęcie z 1930 roku obrazujące widok warszawskiego Starego Miasta z lotu ptaka, a nie zabudowań w miejscu obecnego stadionu. To pomyłka, któą powielili również wydawcy hiszpańskiego El Mundo.

 

 

Stadion Narodowy w Warszawie

 

Stadion Narodowy w Warszawie

 

Spadkobierca z Argentyny zgłasza roszczenia swoich praw.

 

Podczas ostatniej podróży do Warszawy odbytej przed kilku laty, Andrés Chowańczak przeszedł obok budowanego nowego Stadionu Narodowego, gdzie miała mieć miejsce inauguracja Euro 2012. W tym samym czasie grupa turystów zatrzymała się przed imponującym obiektem i przewodnik wyjaśniał z wyraźnym poczuciem dumy bohaterski wyczyn skonstruowania „koloseum” w kształcie korony, którego to dokonano w rekordowym tempie.

 

Chowańczak, Argentyńczyk polskiego pochodzenia, odczuwał nieodpartą chęć wyjaśnienia, że ów cud architektury sportowej został zbudowany na terenie, który kiedyś był własnością pewnej rodziny i został przywłaszczony przez państwo. Czuł chęć wyjawienia turystom, iż państwo okazało się niewdzięczne wobec rodziny, która poświęciła swoją fortunę i naraziła się na niebezpieczeństwo dla (niepewnej) niepodległości Polski. Andrés rozmyślił się jednak. Ci turyści potraktowaliby go jak wariata gdyby zaczął im opowiadać historię wręcz nieprawdopodobną, przyjęliby tę historię jako wytwór jego własnej wyobraźni.

 

Joanna Modzelewska to poważna profesjonalistka, która nie poświęciłaby ani jednej minuty swego cennego czasu, by zajmować się fantazjami. Będąc warszawskim prawnikiem, występuje jako reprezentant rodziny Chowańczaków i uważa, że odszkodowanie, które winne jest państwo jej klientom (Andrés i jego siostra Karina oraz Marisa, jego matka) przekracza miliard dolarów za zajęcie terenu 10 ha, na którym zbudowany jest obecnie stadion m.in. dla imprez Euro 2012. Do tego odszkodowania należy dodać jeszcze drugie odszkodowanie za użytkowanie posiadłości przez 60 lat, to jest od czasu kiedy klienci zostali pozbawieni parceli położonej w jednej z najdroższych części stolicy.

 

Joanna ma pełne ręce pracy, ponieważ oprócz powództwa dotyczącego tej parceli, jej klienci żądają zwrotu ponad 20 posiadłości, z których także zostali wywłaszczeni. Trzeba więc dodać, że rodzina Chowańczaków należała do najbogatszych rodzin polskich, do zamożnych patriotów.

 

Historia rozpoczęła się w roku 1884, kiedy to Arpad Chowańczak opuścił swój dom w Tatrach, obecnie na granicy Polski z Czechami, w poszukiwaniu szczęścia w Warszawie. Ten prosty góral pochodził z rodu szukającego sprawiedliwości, a jego dziadek należał do bandy Janosika, słowiańskiego Robin Hooda. W stolicy człowiek ten założył mały warsztat kuśnierski, a po ośmiu latach założył firmę w stylowym budynku, w którym dziś mieści się Ministerstwo Kultury.

 

Przepych i rozwój

 

Podczas gdy jego syn Władysław przemierzał Alaskę kupując skóry od łowców, Arpad projektował i produkował modne wzory, które budziły sensację wśród monarchów, magnatów i artystów swej epoki. Pola Negri (diva niemego filmu) była jedną ze stałych klientek spółki Chowańczak&Synowie. Tak właśnie nazywała się firma po przyłączeniu się Jana Daniela. Ten młody adwokat, który był więziony za udział w konspiracji przeciw rosyjskiemu carowi Mikołajowi, zdecydował zbudować kompleks mieszkań dla 500 pracowników swojej firmy kuśnierskiej na terenie, który jego ojciec nabył w czasie jej rozwoju. W tym samym czasie rodzina założyła bank wraz ze spółką Overseas Bank of London.

 

Po drugiej stronie granicy, Niemcy podporządkowane Hitlerowi gromadziły arsenał wojenny. Józef Stalin czynił to samo w regionie sobie podporządkowanym. Wtedy to brytyjscy wspólnicy doradzili Janowi Danielowi, by wyprowadził się z Polski znajdującej się w kleszczach pomiędzy sowiecką Rosją i nazistowskimi Niemcami i przeprowadził się do Londynu wywożąc fortunę szacowaną (według obecnych ocen) na ponad 2 miliardy dolarów. Wówczas Chowańczakowie byli posiadaczami drogich nieruchomości, między innymi dworu zwanego Villa Arpad i pałacu, który mieszkal  Napoleon.
“Mój dziadek powiedział, że nigdy nie wywiózłby ani jednego grosza i nie wyjechałby z kraju. Zamiast zabezpieczyć swoją rodzinę i swoją fortunę Jan Daniel, wraz ze swoim przyjacielem prezydentem Warszawy Stefanem Starzyńskim organizował obronę stolicy podczas inwazji niemieckiej. A kiedy już Niemcy opanowali miasto, stał się członkiem podziemnego rządu polskiego. Kupował od przekupionych oficerów niemieckich znaczną ilość broni, którą przekazał Armii Krajowej (ruch oporu). W jego posiadłościach chronili się ludzie poszukiwani przez Niemców, między innymi byli tam Żydzi” – opowiada Andrés.
Za swoją działalność w czasie wojny Centrum Pamięci Bohaterów Polskich – stowarzyszenie żydowsko-polskie wystąpiło do władz Izraela o wpisanie Jana Daniela Chowańczaka na listę Sprawiedliwego wśród Narodów.

 

Wybawca żydów

 

Według zeznania sądowego złożonego przez Zofię Cierkierską, sąsiadkę rodziny Chowańczaków w Polsce i świadka w sprawie, wynika, że działalność Jana Daniela w obronie swoich rodaków była tak odważna i pełna poświęcenia jak działalność Oskara Schindlera. Jak wiadomo ten przedsiębiorca niemiecki wybawił około 1200 żydów z holokaustu nazistowskiego zatrudniając ich w swojej fabryce w Polsce, która produkowała wyroby dla Wermachtu.
Jak zeznała Ciercierska “podczas okupacji niemieckiej Jan Daniel dał schronienie wielu ludziom w swoim budynku na ulicy Puławskiej. Wiele osób ocaliło swoje życie pod pozorem bycia pracownikiem jego firmy”.
Jan Daniel będąc sprytnym przyjął do firmy, na jednego z dyrektorów, pewnego Niemca.
Hans Schultz przymykał oczy na działania wywrotowe prowadzone wobec wojsk okupacyjnych.

 

W końcu, twórca imperium kuśnierskiego podzielił los wraz ze swoimi protegowanymi i znalazł się w obozie koncentracyjnym w Buchenwald, gdzie zaatakowały go psy strażników, które pogryzły mu nogę. Infekcja spowodowała gangrenę i w konsekwencji doszło do stopniowych amputacji części kończyny i amputacji całej nogi. Jan Daniel nigdy nie odzyskał zdrowia, nigdy nie wyleczył się z odniesionych ran i zmarł wskutek krwotoku. Żył krótko, ale był świadkiem wydarzeń kiedy pod koniec wojny Rosja sowiecka ustanowiła marionetkowy rząd w jego umiłowanej Warszawie.

 

Na skutek Dekretu Bieruta, nowy reżim skonfiskował wszystkie posiadłości burżuazji, między innymi 10 ha dzielnicy roboczej (obróconej w gruzy podczas niemieckiego bombardowania), a następnie zbudował na jego miejscu Stadion Dziesięciolecia.
W roku 1945 mój dziadek znalazł kilka nieścisłości w dekrecie konfiskaty jego dóbr, na podstawie których wszczął sprawę sądową z rządem polskim. I nie do wiary, po dziewięciu latach od rozpoczęcia sprawy, pewien sędzia bolszewicki wydał korzystny wyrok dla dziadka. Wyrok ten jednak nigdy nie został wykonany".


 „Stary stadion został zburzony, a na jego miejscu zbudowano obecny” – relacjonuje Andrés. Wnuk inżynier twierdzi, że na oryginalnym stadionie wzniesionym przez bolszewików, pojawił się nielegalny bazar, gdzie działały rosyjskie mafie.
(od Redakcji: Andrzej miał za pewne na myśli to, że na terenie bazaru na Stadionie X-lecia obok legalnie prowadzonej działalności gospodarczej prowadzonej od 1989 do 2008 roku, pojawiła się również ta nielegalna wraz z różnymi zorganizowanymi grupami przestępczymi, o czym warszawiacy doskonale wiedzieli.)

 

Andrés Chowańczak mieszka wraz ze swoją żoną i swoją matką w skromnym domu w dzielnicy Buenos Aires zwanej Olivos. W dzieciństwie słuchał wzruszających relacji starych oficerów polskich, którzy wyemigrowali do Argentyny i spotykali się od czasu do czasu, aby wspominać swoje wyczyny. Wiele z tych opowiadań dotyczyło głównie jego ojca, czego Andrés słuchał w ciszy, jak gdyby to było o nieznanej osobie.

 

Stanisław Chowańczak urodził się w roku 1925 w rodzinie bardzo zamożnej, która zgromadziła wielkie bogactwo. Miał guwernantkę angielską i francuską, dzięki czemu poznał doskonale obydwa języki, tak jak też język hiszpański i niemiecki. W szkole był za pan brat z dziećmi polskiej arystokracji. Codziennie przed bramą szkolną czekała na niego elegancka limuzyna. Wówczas Warszawa miała charakter miasta kosmopolitycznego o wspaniałych budowlach i wytwornej kulturze. Inwazja niemiecka (1939 rok) i później okupacja sowiecka przekształciły na zawsze jej życie.

 

Z „dobrego dziecka” Stanisław stał się żołnierzem AK, który ukrywał się w kanałach ściekowych opanowanych przez szczury i szedł na czołgi z butelkami zapalającymi w ręku. „Niemcy zwykle rzucali granaty przez włazy do kanałów, wrzucali też ładunki karbidu, które w kontakcie z wodą wydzielały gaz acetylenowy. Na skutek tego wielu żołnierzy AK ginęło w kanałach. Jedynym lękiem mojego dziadka było to by nie umrzeć w taki okrutny sposób, nie chciał stać się pożywieniem dla gryzoni” - opowiada Andrés.

 

W czasie Powstania Warszawskiego (1944) został złapany przez gestapo i cudem tylko uchronił się przed egzekucją, co spotkało wielu jego kolegów. Został przewieziony do obozu w Sandbostel, skąd udało mu się zbiec po kilku miesiącach. Po krótkim pobycie w Belgii, gdzie studiował ekonomię, były żołnierz AK wyemigrował w roku 1948 do Argentyny. „Nie mógł wrócić do Polski, ponieważ reżim komunistyczny prześladował uczestników oporu, którzy mogliby dążyć do zrzucenia z siebie stalinowskiego jarzma. Poza tym, rodzina straciła już cały swój majątek.  W Buenos Aires pracował jako pracownik budowlany, a później otworzył sklep z akcesoriami hydraulicznymi. Oczywiście, tęsknił do ojczyzny. Ale nigdy nie słyszałem, żeby się skarżył na cokolwiek” – opowiada Andrés.

 

W roku 2003, kiedy dziadek już nie żył, inżynier Chowańczak wszczął proces z państwem polskim o wywłaszczenie dóbr rodzinnych. Pomimo, że w roku 2007 Trybunał Sądowy uznał jego żądanie za legalne rząd polski nie uznaje praw rodziny Chowańczak. „Nie wymagam, by zburzono stadion, ani by odbudowano stary warsztat kuśnierski mojego dziadka. Co najmniej mogliby okazać gest uprzejmości i zaprosić na mecze Euro 2012. Ale nawet nie o to chodzi. Jest przykro, że władze Rzeczpospolitej Polskiej zapominają o bohaterach, którzy mieli tak wielki wkład w odbudowę niepodległego i pomyślnego kraju” - konkluduje Andrés z wyraźnym akcentem słowiańskim, który odziedziczył w spadku po swoich przodkach.

 

Stadion Narodowy w Warszawie, stolica Euro 2012.
Na tym terenie o 10 000m2 wywłaszczonym utworzono boisko piłki nożnej.
Stadion wzniesiony przez FCC.
Zanim skończy się Euro 2012, jest już zwycięzca: jest nim FCC, hiszpańska firma Fomento de Construcciones y Contratas, której właścicielem jest Esther Koplowitz. Poprzez Alpine, która jest filią na Europę Centralną i Wschodnią, skonstruowała Stadion Narodowy w Warszawie, gdzie miał miejsce mecz inauguracyjny Polska – Grecja (1:1).
Został on zbudowany na terenie wywłaszczonym rodzinie Chowańczaków (powyżej zdjęcie) i dwie działki więcej.
W całości zainwestowano 600 milionów Euro.
FCC zrealizowała także wyburzenie Stadionu Henryka Reymana w Krakowie (stadion zapasowy dla EURO 2012)

 

Zobacz podobne artykuły:

 

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy