Polacy nie pokazali już tak efektownej gry jak piątek w Grecją, lekko lekceważąc swych następnych rywali, co prawie nie skończyło się katastrofą. W czwartkowy wieczór kibice opuszczali Halę Orbity usatysfakcjonowani ponad trzydziestopunktową victorią, zaś przed kiloma godzinami przedzierali oczy ze zdumienia, co wyprawiali ich ulubieńcy.
Do przerwy prowadziliśmy dziewięcioma oczkami. Po zmianie stron w zespół z Hellady wstąpił nowy duch, i to oni prowadzili różnicą jednego „oczka”. W ostatniej kwarcie wszystko wróciło do normy. Odrodzeni „Biało- Czerwoni” znów narzucili swój styl, wygrywając ostatecznie 68:61.
Spora w tym zasługa warszawskiego duetu Mateusz Ponitka- Piotr Michalak. Zdobył on łącznie prawie połowę dorobku punktowego całej reprezentacji. Skuteczniejszy był gracz Politechniki, notujący w swych statystykach 22 „oczka”. Nieznacznie mniej skuteczny był zawodnik Polonii 2011. Do swojego dorobku dopisał pięć punktów mniej.
Ponitka po dwóch grach plasuje się na trzecim miejscu najskuteczniejszych strzelców, a Michalak na dwunastym.
Dzisiejszy mecz powinien dostarczyć znacznie więcej emocji, niż dwa poprzednie. Chorwacja podobnie jak i my, z pewnością będzie chciała zakończyć pierwszy etap rozgrywek bez porażki.
Czwórka Bałkanów zajmuje czołowe miejsca w rzutach osobistych, zbiórkach i przechwytach. Na uwagę zasługują więc Stipe Cubricem , Mark Ramljak, Mislav Brzozja i Martin Jaunaković. Wszyscy plasują się w pierwszej trójce swoich kategorii.
Jeśli podopieczni Szembelna podejdą odpowiednio taktycznie i psychicznie, łatwo będą mogli wyeliminować Brzozję. Notuję on po cztery faule faule w meczu. Przy piątym zostanie zmuszony do opuścić placu gry.