Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Rody warszawskie

2009.06.23 g. 23:59

Los dueños de la pelota - Właściciele piłki

O Warszawie i Chowańczakach piszą w Argentynie!
Artykuł napisała Gabriela Cabezon Camara, a ukazał się 25 maja 2009 w argentyńskim Clarin-Vivie, którą tam czyta ponad 4 000 000 osób. To jeden z największych tekstów o Warszawie od lat.

Stąd (z Argentyny) rodzina polskiego pochodzenia trzyma w szachu budowę głównego stadionu Mistrzostw Europy, które rozgrywane będą w Warszawie.

 

 

 

 

To ten trzeci żołnierz, młody, najwyższy i najbardziej chudy, z twarzą wyrzeźbioną przez głód, klęskę i rozpacz: owego trzeciego października 1944 r. Powstanie Warszawskie dobiegło końca.
Na zdjęciu, Stanisław Chowańczak kroczy przygnębiony niosąc polską flagę i koc w drodze do niemieckiej niewoli.

 

Już nie wróci do domu, nigdy więcej nie zobaczy swoich rodziców. Miną 43 lata zanim powróci do kraju, za który walczył w Armii Krajowej i przeszło 60 lat zanim jego nazwisko pojawi się znowu w gazetach, już nie ze względu na jego dziadka Arpada, ani przez ojca Jana Daniela, tylko dzięki rodzinie, którą założył w Argentynie.

 

Otóż jego syn Andrzej popierany przez wdowę Marię i drugą córkę Karinę wszczął w sądzie sprawę o zwrot 10 ha gruntu w Warszawie, wywłaszczonego przez władze komunistyczne w roku 1945.

 

Wybudowano tam stadion a teraz planują zlokalizować tam stadion główny Mistrzostw Europy 2012. 18 kwietnia Europejska Federacja Piłki Nożnej (UEFA) zdecydowała, że mistrzostwa odbędą się w Polsce i Ukrainie. “Stadion Narodowy na cudzych ziemiach”, głosi tytuł artykułu w Gazeta PL z dnia 18.12.07, “Tysiące milionów za grunt stadionu” “Powstanie Stadion?” Informacja Turystyczna 27.04.08.

 

Andrzej już się przyzwyczaił do wywiadów.

Nawet polska ambasada w naszym kraju miała coś do powiedzenia, słowami wicekonsula Marcina Korzeba: “my nie bierzemy udziału w tego rodzaju sprawach, rozwiązywane są przez sądy, ale popieramy moralnie rodzinę”.

 Sprawa nabrała dużego rozgłosu w Polsce, tłumaczy Andrzej, specjalista w dziedzinie ochrony przeciwpożarowej, wykładowca na Wydziale Inżynierii Uniwersytetu Buenos Aires.

I dodaje:
“Być organizatorem Mistrzostw Europy to bardzo ważne wydarzenie. Ja się czuję tak samo Polakiem jak Argentyńczykiem i pragnę by mistrzostwa odbyły się w Warszawie. Jednak tereny te mają wielką wartość ekonomiczną i symboliczną, domagamy się sprawiedliwości.

 

Przed wojną moja rodzina dała krajowi pieniądze i sławę. Podczas wojny życie.

 

Potem przeciwstawiła się reżimowi komunistycznemu: mój dziadek wszczął sprawę w sądzie w roku 1945, rodzina wygrała ją w roku 1954.
Dotyczy to sprawy własności tych gruntów”.

 

W 1988 - opowiada Karina, fizykoterapeuta i magister terapii zajęciowej kierująca Centrum Rehabilitacji w stolicy Meksyku - pojechałam na studia do Warszawy. Pewnego dnia moja ciocia Anna pokazała mi budynek, w którym ma siedzibę Ministerstwo Kultury i Sztuki mówiąc: “To był nasz dom”. Wtedy zdałam sobie sprawę z różnicy między dzieciństwem mojego ojca i moim.  Najbardziej wzruszyło mnie jego cierpienie, przecierpiał wygnanie, bo sowieci uważali byłych żołnierzy Armii Krajowej za niebezpiecznych. Ci, którzy wracali ginęli.
Byłam dumna kiedy słysząc moje nazwisko starsi ludzie przybliżali się do mnie opowiadając, że byli ukrywani w domu mojego dziadka”.

 

Jak zaczęła się ta historia?

 

Polski Historyk Tadeusz Swiątek opisuje ją w swojej książce “Rody Warszawskie”.

 

Pradziadek Chowańczaków, Arpad przyjechał do miasta w roku 1884 i zaczął pracować jako kuśnierz.

 

W 1892 otworzył własne przedsiębiorstwo. Ponieważ rozwijało się dobrze kupił lewe skrzydło pałacu. Następnie willę i tereny, które są obecnie przedmiotem sporu. Wybudował tam mieszkania dla swoich pracowników. Powodziło mu się coraz lepiej, więc zdołał założyć pierwszą polską garbarnię skór i stworzyć w ten sposób podwaliny tej branży w swoim kraju.

 

Jego syn Jan Daniel – prawnik, wrócił do domu po walkach w ramach pierwszej wojny światowej. Założył Bank Rzemiosła aby finansować działalność swej branży. W latach dobrobytu urodził się jego syn Stanisław - 8 maja 1925 roku, miał jeszcze troje dzieci: Dankę, Annę i Jerzego.

 

Nauczycielka języka angielskiego, wakacyjne wyjazdy, elitarne wychowanie: wszystko wskazywało na to, że niczego im w życiu nie będzie brakować.

 

Aż do 1 września 1939 roku, kiedy Niemcy zaatakowali Polskę i rozpoczęła się II Wojna Światowa.


Kilka tygodni przedtem Jan Daniel został ostrzeżony przez swoich wspólników z Banku Angielsko-Polskiego i British Ovearseas Bank of London. Doradzali mu przelanie kapitału zagranicę.

On się na to nie zgodził.

 

Świadectw o patriotyzmie i solidarności Chowańczaków jest mnóstwo.

 

Między innymi wspomnienia Wandy Wróblewskiej, naturalizowanej Argentynki,, która bardzo dobrze znała Stanisława: “wstąpił do konspiracji będąc dzieckiem, przewoził zaopatrzenie dla ludzi w getcie i walczył w powstaniu”. Mówi, że rozpoznała go na filmie CNN o Powstaniu Warszawskim.

 

Innym źródłem jest biografia Stanisława autorstwa polskiego bohatera podpułkownika Eugeniusza Ajewskiego: “Studiował w szkole oficerskiej, która mieściła się w jego domu i szpiegował ruchy Gestapo”.

 

Jeszcze jedno świadectwo pochodzi od Centrum Bohaterów Polskich Instytucji argentyńsko – żydowskiej działającej na rzecz kontaktów między Żydami i Polakami. Jej założyciel Marcos Reznicki zapewnia że: “zaproponowaliśmy by Izrael nadał tytuł “Sprawiedliwy między narodami Stanisławowi i Janowi Danielowi.  Szukamy w tym celu potomków rodziny Biegunów ukrywanej niegdyś przez Chowańczakow".

 

Polacy nigdy nie skapitulowali.
W dniu, w którym nastąpiła inwazja, rozpoczęła się konspiracja.
Jan Daniel poświęcił swoje życie i swój majątek dla ojczyzny: jego przedsiębiorstwo pozwalało mu ukrywać ludzi, pod pretekstem ich niezbędności do pracy, organizował komplety i szkołę wojskową i skupował broń od skorumpowanych Niemców, których nie brakowało.

 

W lipcu 1944 wszystko wydawało się przygotowane na wybuch Powstania. Na wschodzie Alianci wylądowali w Normandii. Sowieci wygrywali na wschodzie i doszli do rzeki, która dzieli Warszawę. Myśleli, że Alianci i Armia Czerwona pomogą, jak obiecali.

 

Pomylili się: Stalin, Roosvelt i Churchill ustalili już kształt powojennej mapy. Wolnej Polski nie było w tych planach.

 

Nie powiedzieli tego Polakom, więc Powstanie wybuchło 1 września 1944 r. o 17, o godzinie, którą do dziś dnia wskazuje największy zegar w Warszawie.

Trwało 63 okrutne dni, w których powstańcy przeciwstawili się niemieckiemu wojsku prawie bez broni, na nierównych warunkach przypominających bitwę pod Termopilami.

Niemcy zbombardowali miasto aż do jego zniszczenia w 80%
Zginęło 200 000 cywili i 10 000 żołnierzy.

 

Alianci obiecywali, ale prawie nic nie pomogli a wojsko sowieckie patrzyło, ale nie interweniowało.

 

Ciąg dalszy relacji Ajewskiego:
”Stanisław Chowańczak został ranny, ale walczył aż do kapitulacji. Przeszedł przez Pruszków a stamtąd dostał się do Sambostel. Po uwolnieniu w 1945 trafił do Belgii. Studiował tam ekonomię”. Gdy skończyła się wojna przeszedł Belgię i Niemcy aby dojść do obozu koncentracyjnego w Buchenwald, gdzie znajdował się jego ojciec od czasu gdy został zdekonspirowany.
Gdy już doszedł dowiedział się, że siostra zabrała go dzień wcześniej. Nigdy więcej go już nie zobaczył.

W 1948 r. przybył do Argentyny.

Był prawie niewidomy i pozbawiony środków do życia.
Nie mówił po hiszpańsku.
“Gdy go poznałam miał tylko to, co nosił na sobie. Na szczęście było mu w tym ładnie”, opowiada uśmiechając się Maria. Zakochali się i mieli dwoje dzieci.

 

Stanisław zajął się handlem. Wiodło im się mniej więcej dobrze. Przez dziesiątki lat czytali listy z niedostępnej Polski, przychodziły otwarte przez cenzurę.

 

Dopiero w 1987 r. Stanisław mógł wrócić na ulice miasta, którym maszerował po raz ostatni tego strasznego 3 października 1944 r., do którego wrócił w 1994 na uroczystość pięćdziesiątej rocznicy wybuchu Powstania, i do którego Andrzej pojechał dochodzić sprawiedliwości.

 

Tłumaczenie: Andrzej Chowańczak

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy