Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Zespół pałacowy Łazienki

2008.09.22 g. 17:32

Odczepcie się od Łazienek

Profesor Kwiatkowski wycofał rezygnację

Wywiad w Trybunie
Z profesorem Markiem Kwiatkowskim, dyrektorem Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, rozmawia Krzysztof Lubczyński.

 

 

Panie profesorze, czy to prawda, że wycofał Pan swoją dymisję ze stanowiska dyrektora Łazienek Królewskich?

 

  •  Tak.

 

Dlaczego?

 

  • Ponieważ sytuacja dziś jest inna niż w styczniu tego roku. Składając w styczniu rezygnację liczyłem, że będzie czas na spokojne znalezienie odpowiedniego następcy. Ponieważ tak się nie stało, dymisję wycofałem, składając pismo na ręce ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

 

I co?

 

  • Nic. Zapanowała cisza.

 

Dlaczego podał Pan do sądu swojego następcę, pana Jacka Czeczot-Gawraka?

 

  • By odpowiedzieć na to pytanie, muszę naświetlić tło. Sprawa nie jest przypadkowa. Otóż istnieje pewna grupa ludzi, którzy traktują sprawę zabytków i ich konserwacji, jako także swój osobisty, dochodowy interes. Jestem przekonany, że prędzej czy później, związane z tym zakamuflowane działania, ujrzą światło dzienne. Dotychczas znamy z mediów „afery polityczne”, te związane z innymi polami nie są nagłaśniane. Szkoda, ponieważ dotyczą spraw, na których zarabiać się nie powinno. Dotyczą bowiem dziedzictwa narodowego, przez stulecie niszczonego. Na przykładzie planu „rewitalizacji Łazienek” widać, że komuś się marzy duży zarobek. Sam pomysł rewitalizacji Łazienek jest pomysłem iście obłędnym. Co tu rewitalizować? Niech zainteresowani skupią swoją uwagę na tzw. Łazienkach Północnych, które tego wymagają. Łazienki Królewskie są zrewitalizowane. Mają błyszczeć? Przecież błyszczą, ale właściwym światłem, światłem tradycji, którą kultywujemy. Kilkakrotnie zwracano się do mnie z propozycją udzielenia Łazienkom pożyczki bankowej, na różnorodne zadania. Nigdy się na to nie zgodziłem. Więc jestem niewygodny, trudny, blokuję czyjeś wymarzone plany. Danie Łazienek, lub ich części, w zastaw bankowy stwarza możliwość wywierania na dyrektorze presji.

 

Czy Jacek Czeczot-Gawrak jest, zdaniem Pana, merytorycznie przygotowany do nowej roli?

 

  • Nie! Nie jest. Nigdy nie kierował państwową placówką muzealną i w wieku przeszło 60 lat już się tego nie nauczy. Realia kierowania własną firmą poza granicami kraju i praca na tak odpowiedzialnym miejscu, jak Łazienki, w bardzo nisko finansowanej państwowej placówce muzealnej, to duża rozbieżność. Może nie zdaje sobie z tego sprawy. Myślę, że jest ambitny i chyba zarozumiały, na pewno przekonany, że sobie poradzi. Nasuwa to przypuszczenie, potwierdzają to wypowiedzi w mediach, iż tak naprawdę to nie zna specyfiki funkcjonowania placówki, kierowania którą się podjął. Mam wątpliwości, co do dalszych losów Łazienek. Dlatego postanowiłem trwać na tym ważnym – nie tylko w skali Warszawy – miejscu. Nie pozwolę, żeby miłośnicy łatwego zysku (ci sami i tacy sami) zarobiwszy na innych remontach, dorwali się do Łazienek, w których nie mamy długów. Niektórym się to nie podoba. Nikt nie będzie frymarczył Łazienkami. Stanisław August przewróciłby się w grobie. Zrobię wiele, żeby spał spokojnie. Łazienki powinny przetrwać w obecnym kształcie, zasługują na to. Ponadto jestem zdania, że uatrakcyjniać ich bardziej nie należy, są bowiem bardzo atrakcyjne, świadczą o tym rzesze odwiedzających. Ponad tysiąc imprez muzycznych, teatralnych, plastycznych rocznie. Bijemy pod tym względem od kilkudziesięciu lat wszystkie tego typu zabytkowe zespoły muzealno-ogrodowe. Każdy, kto chociaż raz był w Łazienkach w niedzielę, potwierdzi to, iż czasem przejść jest trudno, tylu tu ich zwolenników. Problem z dyrektorem? Może należy wybrać takiego, na którego miałoby się „haka” (nowy dyrektor Łazienek właśnie wystawia na sprzedaż w Wielkiej Brytanii swoją mazowiecką własność ziemską)? Jesteśmy w domu. Starałem się przez 48 lat scementować Łazienki. Nigdy nie należałem do żadnej partii, dlatego było mi często trudno. Przetrwaliśmy i wspaniale funkcjonujemy. Kilkakrotnie musiałem odwoływać się do kobiet, z prośbą o pomoc. Wielokrotnie pomagały. Mogłem na nich polegać, dlatego mam dla nich uznanie. Lubię Was, Panie, choć taka deklaracja ponoć niemodna. To dzięki Wam Łazienki posiadają wysublimowany kształt gustu ich twórcy Stanisława Augusta Poniatowskiego.

 

Jaki jest proponowany budżet na ową „rewitalizację” Łazienek?

 

  • Horrendalny. Astronomiczny. Musi być taki, biorąc pod uwagę plany przyszłego, mam nadzieję, że niedoszłego, dyrektora. Biorąc pod uwagę fakt, że planuje On szybko czyszczenie zbiorników wodnych, realizację nieurzeczywistnionych projektów i inne anachroniczne zadania, życzę powodzenia. Pomysł chodzenia po trawnikach i leżenia na nich, o czym mówił nowy dyrektor na łamach prasy, to pomysł iście królewski. Jeżeli tak widzi przyszłość Łazienek, to gratuluję i ubolewam. Będziemy czyścić zbiorniki wodne i odtwarzać nieistniejące, bo polecił je zasypać już Stanisław August. Marzeniem jest widoczne dla każdego dno stawu. Pięknie. Problemem jest fakt, iż woda do stawów Łazienkowskich doprowadzana jest z Wisły. Oczyśćmy rzekę, ucieszą się nie tylko ekolodzy. Niemniej jednak gratuluję pomysłu. Skąd nowy dyrektor znajdzie na te plany środki? Czyżby zamierzał sprzedawać tereny Łazienek, może da je w zastaw bankom, najlepiej zachodnim? Konserwować coś, co tego nie wymaga, to jest dopiero „biznes”, podobnie jak leczyć zdrowego pacjenta. Odnowimy elewacje, będziemy szukać piaskowca w miejscach, w których nigdy go nie było. Na jakim świecie żyjemy? Czy tak powinno być? Czy jednym z kryteriów, tym najważniejszym, przy wyborze nowego dyrektora Łazienek jest fakt, iż ma on kontakty z antykwariuszami? Zgroza, dla każdego Polaka, któremu dobro polskiego dziedzictwa narodowego nie jest sprawą obojętną.

 

Co na to minister kultury i dziedzictwa narodowego?

 

  • Nowy dyrektor Łazienek Królewskich ponoć jest konserwatorem malarstwa. Taką opinię o nim wystawili panowie realizujący przekształcanie wnętrza Arkad Kubickiego. Może nie zapoznano się wnikliwie z kandydaturą, nie przeanalizowano wszystkiego, może zadziałały tu niewłaściwe podpowiedzi (chyba tak). Liczę jednak, że rozsądek zwycięży. Ktoś, kto widział zabytkowe parki Wielkiej Brytanii niekoniecznie jest właściwą osobą, predysponowaną do pełnienia funkcji dyrektora kompleksu będącego perłą polskiej kultury. Angielskie trawniki nie są identyfikowalne z polskimi, nie ten klimat. Należy zachować charakter epoki Stanisławowskiej i nie pozwalać na chodzenie i leżenie na trawnikach. To nie po królewsku.

 

Zatem wszystko stracone?

 

  • A skądże. Gwardia przegrywa w przedbiegach, ale się nie poddaje. Nil desperandum. Pracownicy dawno się zbuntowali. Zbulwersowały ich wypowiedzi w mediach przyszłego dyrektora. Za trud, poświęcenie i wielkie zaangażowanie zostali opluci. Nie chcą uwierzyć, że ktoś może tak nisko ocenić ich wielką pracę, zdeprecjonować osiągnięcia. Chyba jest niewidomy i nic nie rozumie. Wierzę jednak, iż duch Oświecenia zwycięży, wszak jest silniejszy niż armie. Wszak ponad dwieście lat temu tu, w Łazienkach spotykali się twórcy Komisji Edukacji Narodowej i Konstytucji 3 Maja. Tak trzeba trzymać. Chociaż wielokrotnie obiecywano nam „marchewkę” wolelibyśmy zamiatać ulice niż wchodzić w alianse. Czy tak będzie w przyszłości? Mam wątpliwości, biorąc pod uwagę rozwój sytuacji. Proszę zwrócić uwagę na to, co dzieje się w Muzeum Narodowym, w stolicy państwa polskiego. Ogłasza tam „reformatorskie” hasła inny przybysz z Londynu, pouczający nas z „wyższej” pozycji, nas tutaj „niemądrych” nad Wisłą. Co to za pomysł z tym „powiernictwem”? Może pod innym niebem, ale nie u nas, czego przykładem pewien reprezentacyjny obiekt kultury, gdzie rada powiernicza nie zapobiegła niewłaściwym rozwiązaniom. Rady tego typu nie powinny zastępować Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, gdyż będą to zespoły decydentów bez ponoszenia odpowiedzialności. Tacy „mądralińscy”, nieraz z obcych ziem, ciągnący swoich, są tu niepotrzebni. Muzealnicy rodzimi dostrzegają w tym zaczyn wyzbycia się odpowiedzialności państwowej za zbiory. Grozi to, przede wszystkim, drenażem magazynów muzealnych w momentach, gdy trzeba będzie dziełami sztuki spłacać zaciągnięte kredyty. Co to za pomysł wyznaczania dyrektorom placówek muzealnych krótkiego stażu ich pracy, co to za pomysł powierzania polskich muzeów zagranicznym przybyszom i tak dalej? Kto wymyślił ten „skok” na naszą polską rację? Niech się opamiętają pomysłodawcy, którym tak bliskie są, od lat (przecież to oczywiste, jak słońce), interesy zagranicznego „antykwariatu myśli”.

 

Panie profesorze, odetchnijmy chwilę, emocje odłóżmy na bok. Widzę tu portret profesora Władysława Tatarkiewicza. To ktoś dla pana ważny?

 

  • Tak, bardzo. To mój mistrz. Był filozofem i wspaniałym człowiekiem. Człowiekiem wielkiego umysłu i gigantycznej wiedzy, a pozwalał się poprawiać, pokornie przyjmował wytknięte błędy. Podziwiałem go i jestem przekonany, że lubił mnie i cenił. To autor wspaniałego dzieła „Łazienki Warszawskie”.

 

Co by powiedział o obecnej sytuacji?

 

  • Myślę, że szlag by go trafił. Walczyłby na pewno, wszak najważniejsze jest dobro Łazienek. Jestem jego uczniem i dlatego nie mogę dopuścić do zniszczenia Łazienek, które nawet rosyjscy carowie potrafili ocalić. Jestem przekonany, że gdyby w tych trudnych czasach Łazienkami nie administrowali carowie a miasto, już by ich nie było, przynajmniej w dotychczasowym kształcie. W miejscu, gdzie stało popiersie cara rosyjskiego, kilka lat temu wystawiłem własnym sumptem popiersie Maurycego Mochnackiego. Pragnąłem uhonorować i miejsce, i osobę, która była carskim więźniem, „przykutym do taczek”.

 

Czym są Łazienki dla Warszawy, dla Polski?

 

  • Czymś ważnym, często odwiedzanym. Może niektórzy nie zgodzą się ze mną, że to serce Polski. Zgoda, nie będę się spierał. Ale są sercem Warszawy. Stąd Warszawę widać najlepiej. Z miejscem na skarpie, powyżej Starej Pomarańczarni związany jest najstarszy dokument pisemny dotyczący Warszawy: rok 1262. W Łazienkach zaczęła się nasza stołeczna historia. Żądni tej historii oraz piękna Łazienek są goście, którzy nas licznie odwiedzają. Dlatego Łazienki otwarte są dla wszystkich, zapraszamy. Tak, jak to było za czasów Stanisława Augusta, wstęp do parku jest bezpłatny. Należy to utrzymać, kontynuując tradycję twórcy Łazienek. Choć czasy temu nie sprzyjają i moment jest, co najmniej niebezpieczny, musimy wszyscy, zbiorowym wysiłkiem, nie dopuścić do zatracenia ich niepowtarzalności.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmowa z Profesorem Kwiatkowskim ukazała się w sobotnio-niedzielnym (20/21.09.2008 )wydaniu Trybuny

Opublikowano za zgodą Redakcji

Zdjęcia Damian Ruciński

 

 

 Zobacz także:

 




Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy